Mam 63 lata, więc życie przede mną...

czwartek, 30 czerwca 2011

absurd goni absurd

Czuję się lepiej jak jest ładna pogoda. Dzisiaj czerwiec nie poskąpił temperatury i leżałem na stawach jak za całkiem starych czasów (nie ma whisky do ananasów). Elo

niedziela, 20 lutego 2011

Take cover

Siema kocie, pisze w kominiarze bo jestem na robocie. Witam w 2011. Ostry kiedyś nagrał kawałek w 2003 w tytule, to po tym jak skończył się na tabasko, ale



Właśnie wróciłem do domu, po tym jak nie wypaliła impreza w funkowym klimacie, bo jedni mają pracę, co popieram, a drudzy mają gówno w głowie, co potępiam. Czekam na mój sprzęt audio, który i tak pewnie do mnie nie dotrze bo wszyscy zapomną o tym, że na niego czekam. Z innych ciekawostek, powinienem dodać, że założyłem własne konto bankowe, które i tak nie jest w pełni założone, a czekam na nie ponad miesiąc, więc w tym miejscu powiedzenie 'masz to jak w banku' nabiera nowego znaczenia. Idę spać, bo nie mogę na to patrzeć.

wtorek, 7 września 2010

Wal wódę i zjarę...

Ostatni raz pisałem tu przed wakacjami, dawno miałem te ostatnie. Ogólnie to był taki okres, że wszyscy jutro mieli wolne, a ja na 8:00 do roboty. Bolało mnie to trochę, ale życie nie pozwalało mi bym cierpiał wieczorem, a zmuszało mnie bym cierpiał rano. Teraz mamy siódmy września i ci co mieli wolne znowu pracują lub chodzą do szkoły. Jest lżej. Teraz prawie wszyscy czekamy na weekend i nie robimy go w środku tygodnia, chociaż zdarzają się wyjątki i wiesz o co chodzi jeśli masz taką listę znajomych na gg jak ja. Pozmieniało się dokoła, nie wiem czy to świat zwariował, czy to ja. Chodzą mi po głowie myśli podłączenia sprzętu rejestrującego dźwięk i robienia czegoś w kierunku nagrywania nowych płyt. Dalej mam wysypany system, spalonego xboxa i pusty portfel. Dotknęło mnie powtarzanie w myślach 'byle do dziesiątego', tym bardziej że nie zarabiam za wiele, jeśli mam pokładać nadzieję jedynie w urząd pracy. Ja jebie, do kompletu przemyśleń w głowie, dorzucę jeszcze że powstrzymuję wymiot na widok zakochanych. Nie umiesz tym oddychać, to masz inhalator.


wtorek, 22 czerwca 2010

Póki co to chuj

Powiem tak, czas wypierdalać stąd. 2010 to już nie 2000. Nie jest fajnie jak starasz się jakoś ogarnąć, ale otoczenie Ci na to nie pozwala, a jeszcze gorzej jest jak nie możesz się ogarnąć a otoczenie Ci wcale nie pomaga. Od dzisiaj stawiam sobie obowiązki, które mało Ci dają w nagrodę, ponad życie, które daje Ci dużo więcej za uczestnictwo w nim. Wciskam się w codzienność i wmawiam sobie że to da mi jakiś profit kiedyś. Nie chcę tego robić i nie chcę gnać za stadem, ale tak chyba trzeba. Trudno być hedonistą w czasach materializmu. Dużo znam pojęć i chcę łapać dużo dni, ale czas sobie gonić za zjebanym pieniądzem i obowiązkiem. Kiedyś stąd wyjebię. Nie wiem po co i nie wiem dla kogo, ale zrobię to...

niedziela, 20 czerwca 2010

Póki co to bawię się

I widzimy się za krótko bo żyjemy za szybko. Nie wiem jak to było i w sumie nie dbam o to, bo chodziło mi bardziej o to że widzimy się za krótko bo wydaję Cię za szybko. Pieniądze nie lubią ze mną współgrać. W tym miesiącu przegiąłem mocno, ale nie można było tego uniknąć po tylu miesiącach zaległości. Na początku trzeba pocierpieć żeby później żyć lepiej. Poza tym na świecie i w telewizji mundial. Zawsze lubiłem okres różnych mistrzostw w piłkę nożną, bo mecze są puszczane w dużej częstotliwości. W tym roku RPA przyniosło nam wiele niespodzianek z czego jestem mocno zadowolony, póki Argentyna ma się dobrze. Wkurwiają tylko wuwuzele albo wuwuzelo ale czekam aż zabrzmi ta duża, 7 metrowa. Co jeszcze? Dupy... z dupami to jest tak, najpierw biorą, potem 'dzięki'. Ale dobrze że nauczyłem się już im nie wierzyć i życie mnie już nie boli tak jak kiedyś. Z marzeń to tylko matchbox.

środa, 2 czerwca 2010

Zakazany owoc i paskowy duel

Kwiat młodzieży = studenci = przyszłość narodu = Zwistoloko, zarzuca mi że się sprzedałem gimnazjum. Nic z tych rzeczy. Więc:
"Czas chyba zeby ktos mi zrobil 'wlam' na pb, albo nie. Zmęczenie mnie męczy, bo nieodpoczywanie w weekend jest opcją nonstop graną i se takie parandoksy napierdalam. Ogólnie to wyszło pare kawałków od kilku z moich ulubionych raperów i składów rapowych, więc jest czego słuchać na hedsecie w majowe popołudnia i wieczory. Majowe wieczory są takie romantyczne, a dzisiaj widziałem taką parę co 'on' był romantycznym rycerzem, a 'ona' tą o czułym sercu i łzy łzy łzy, ale alkohol im wszedł w krwioobieg pare godzin wcześniej już, dlatego tak było. W ogóle to zrobiłem dzisiaj dużo kilometrów w miejsca spoza mojego miasta rodzinnego, ogólnie bez jakiegoś większego celu, ale nie to że dresiarska flatera bez sensu. Dzień wczorajszy albo jego wieczór, to był bardzo zabawny moment tego tygodnia. A teraz będą dni NM, kręcenie klipu no i sobota z Verbą a to oznacza nie tyle śmiechy że to hiphopolo bo z tego wyrasta się wraz z wyrośnięciem z ciuchów stoprocent, ale bardziej o to że bedzie duzo ludzi co są młodymi wilkami 6 i zawsze będą stać przy sobie, dużo ludzi co przyjdą bo nie wiedzą co to verba i będą liczyć na cyganów z tamburynami, no i dużo ludzi co po prostu przyjdą na kukurydze z gara i szczyny z plastiku. Siema"
I już ;*


poniedziałek, 17 maja 2010

Obrócę Cię jak flaszkę

Napięty grafik. Kilka tygodni temu wznowiłem siedzenie przed monitorem i tworzenie kalendarzy. Teraz kalendarzy już mniej bo w końcu mamy maj, w słońcu mamy raj. Jak wcześniej pracowałem w ZG i śnieg pizgał mi w twarz, marzyłem sobie jak zajebiście będzie iść do pracy w maju jak słońce będzie grzać, ja nie będę miał na sobie pięciu bluz, a małpy zrzucą z głów kaptury i rozpuszczą włosy. No, a teraz nie chodzę przez ZG, tylko praca na miejscu w NM, słońca nie doświadczam bo pył wulkaniczny wprowadził zamęt wśród synoptyków i ciągle deszcz, deszcz, deszcz, zimno i pada. Za mną ciężki weekend, który wydawał się nie mieć końca. Poza tym pracuję blisko szkoły ponadgimnazjalnej i mocno śmieję się w duchu jak widzę dzisiejszą młodzież. Nieźle powkręcani w kulturę hiphopową. Za moich czasów, czyli gdzieś rok temu było tak samo i też się śmiałem i śmianie się z tego raczej mi nie minie. Byłem taki w gimnazjum i parafrazując Małolata, kiedyś byłem tym człowiekiem, z którego dziś się śmieję. Byłem gimbusem, a dziś gimbusy wchodzą na wyższy level i słuchają gurala. Gimbusie jestem w kampusie na wyższym levelu. Dzisiaj kolejny poniedziałek i poranne wstawanie. Poranne wstawanie i cały weekend na oczach i pod nimi. Do środy żyję samotnie, a w kieszeni 1,50zł. Wczoraj na przykład kupiłem chleb, także życie na wysokim poziomie. Samodzielnie przyrządzony obiad, kolacja i śniadanie bo 2010 to już nie 1989. Jak lubisz muzykę Miczadży to masz tu link, świeeeeży. Miczadża Download... a ja kończę. Paaaa